wtorek, 23 grudnia 2014

Angels Never Die II

II.We never had a choice
This world is too much noise
It takes me under
It takes me under once again.

Andy's Point of View:


- Hej młody. Halo obudź się, czas wstawać. - Usłyszałem serdeczny męski głos, więc otworzyłem zaspane oczy, aby zobaczyć do kogo należał. - O wreszcie, stercze tu już nad Tobą pięć minut. Chodź musisz się ubrać, na stole masz śniadanie, zjedz je, a później czeka nas mała podróż. To chyba wszystko... A i Christian jestem. - Powiedział, po czym energicznie ścisnął moją dłoń i opuścił sypialnię. 

Usiadłem na krawędzi łóżka i przetarłem zaspaną twarz dłońmi, w myślach analizując wszystko, co przed chwilą powiedział mi mężczyzna. Mówił, że czeka nas wycieczka, czyżbym mógł wrócić do domu? W głębi duszy miałem taką nadzieję. 
Nie zwlekając już dłużej wypełniłem polecenia Christian'a i gdy brałem do ust ostatni łyk soku...
- No nareszcie.
... Jednocześnie go wyplułem.
Dlaczego? Bo nie wiadomo skąd facet znalazł się za moimi plecami, a przecież stąd wychodził! Spojrzałem na niego pytającym i morderczym wzrokiem, gdy usłyszałem jak się śmieje. 
Teraz mogłem, przeanalizować jego wygląd. Nie miał żadnych wampirzych kłów, czy czegoś w tym rodzaju, a karnacje miał bardzo zbliżoną do tego całego lorda, no i nie był takim ponurym mrukiem.. Ten zaczął śmiać się jeszcze bardziej, o co mu kurwa chodziło?
- Och Andy, Andy, ten cały lord, to mój wyrodny brat - wydusił z siebie tłumiąc śmiech. - A kły możemy chować. - Pokiwałem tylko głową, bo nie wiedziałem jak zareagować, na to co usłyszałem. 
Ta.. jak oni byli byli braćmi, to ja śpiącą królewną, są jak ogień i woda! 
- Powiesz mi gdzie będziemy szli? 
- Do domu, do Twojego domu. - Na te słowa ucieszyłem się jak małe dziecko. Czy to oznaczało, że opuszczam, to wstrętne miejsce? - Nie raduj się zbytnio, idziemy tylko po Twoje rzeczy. -

Tymi słowami zabił resztę szczęścia, 
która rozchodziła się po mojej duszy. Zostanę tutaj na zawsze? Czy to właśnie jest moim przeznaczeniem? Nie chcę tak żyć.
- Dlaczego?!
- Mój brat uznaje, że jesteś... inny. Tak, to dobre określenie, twierdzi, że będziesz bardzo przydatny.
- Ja przydatny? A to dobre, mam problem, żeby wstać do pracy, a on twierdzi, że mogę się do czegoś przydać?
- Nie on, tylko Lord. Pamiętaj o kim mówisz. Musisz odnosić się do niego z należytym szacunkiem, obowiązuje to każdego mieszkańca tego zamku, nawet Ciebie.
- Tylko, że ja nie chcę tu mieszkać, nie pasuję tu, nie jestem taki jak wy.
- Kim według Ciebie jesteśmy? - Zapytał z zadziornym uśmieszkiem.
- Jesteście samotniczym kultem kanibali. - Na moje słowa wybuchł gromkim śmiechem.
- Haha, och Andy, lubię Cię, naprawdę ciesze się, że z nami zamieszkasz, przynajmniej będzie wesoło. A teraz ruszajmy, bo komu w drogę temu czas!

***

Po godzinie rejsu znaleźliśmy się w starym dobrym LA. Cieszyłem się każdym widokiem i każdą chwilą spędzoną w Tym mieście, bo nie wiadomo kiedy i czy w ogóle jeszcze tu zawitam. Christian wydawał się być rozkojarzony i nie nawiązywał ze mną żadnego kontaktu. To było dziwne, bo zwykle buzia mu się nie zamykała.
- Wszystko w porządku?
- Tak tylko... Te zapachy, świeża krew, ludzie. Właśnie, po prostu za dużo tu ludzi, muszę trzymać swoje pragnienie na wodzy. - Posłałem mu szybki uśmiech i skupiłem się na sobie.

Całą drogę przebyliśmy w milczeniu.
Gdy weszliśmy do wieżowca, w którym mieszkałem, mój towarzysz się nieco uspokoił, bo jakby nie patrzeć było tu zdecydowanie mniej osób nież na ulicy.

- Dobra bierz czego potrzebujesz, nie krępuj się, zaraz podjedzie po nas limuzyna, pomogę Ci z rzeczami.

Wyciągnąłem z szafy moją torbę podróżną i zacząłem wrzucać do niej wszystkie swoje ubrania. Oczywiście z racji tego, iż jestem jebanym pięknisiem można było się domyślić, że jedna torba mi nie wystarczy, musiałem więc sięgnąć po drugą... i trzecią.
Chris z rozbawieniem obserwował jak siedzę na jednej z nich próbując ją zapiąć.

- Hahaha, doprawdy bardzo śmieszne. - Wtedy wybuchł jeszcze wiekszym śmiechem. - Możesz już wziąść te torby, muszę zabrać jeszcze parę rzeczy i zaraz zejdę na dół. Chłopak wypełnił moją prośbę, a ja ruszyłem, po futerał z moją gitarą basową, którą zarzuciłem sobie na plecy. Zabrałem jeszcze kilka pierdół takich jak kosmetyki, prostownicę do włosów i suszarkę. Po drodze zajrzałem do lodówki. I to co w niej ujrzałem wywołało uśmiech na mojej twarzy.
Wziąłem jedną z butelek do ręki i przeczytałem etykietę.
- Seagram's Seven Crown. - Sięgnąłem po drugą butelkę i spakowałem je do plecaka. Byłem już gotowy, więc zamknąłem mieszkanie na klucz śmiejąc się pod nosem. Ten stary piernik (czyt.właściciel), szybko kluczy nie odzyska.

- No wreszcie! Wsiadaj Andy, musimy jeszcze coś załatwić. - Zrobiłem jak kazał, a po chwili ruszyliśmy.
- Gdzie jedziemy mój Panie? - Zapytał kierowca.
- Los Angeles City Hall. - Spojrzałem na Chrisa pytająco, na co posłał mi uśmiech. - Zdaje się, że już tam byłeś i poznałeś Frank'a.
- On też jest...
- Nie, jest taki jak Ty. To znaczy nie do końca, bo ty jesteś wyjątkowy, ale...No wiesz! Jest człowiekiem, jeśli o to Ci chodzi. Masz jeszcze jakieś pytania?
- Po co tam jedziemy?
- Z tego samego powodu dla którego Ty przybyłeś na naszą wyspę.
- Chcesz zorganizować kolejne przyjęcie?
- Dokładnie.
- I zjecie wszystkich gości?
- Taka natura.
- To dlaczego ja jeszcze żyję? 
- Uwierz, że też się nad Tym zastanawiałem. Wszyscy na dworze są wzburzeni, bo mój brat nigdy nie oszczędził śmiertelnika. Jesteś pierwszym człowiekiem, który może poruszać się po zamku bez strachu przed śmiercią. Nie wliczając sług. Purdy po prostu twierdzi, że drzemie w Tobie coś niezwykłego, a uwierz chodzę po Tym świecie dwa tysiąclecia i nigdy nie zdarzyło się aby Lord się pomylił. Jest najstarszą istotą na tej ziemi, a ja zaraz po nim.
- Purdy?
- Cholera, mam zdecydowanie za długi język.
- Więc Purdy, to lord?
- Lord Purdy! Pamiętaj, szacunek.
- No tak... Ilu was jest w tym zamku?
- TEN zamek jest największą, najstarszą i najpotężniejszą zarazem budowlą na świecie. To Zamek Volkihar. 
Jest nas wielu, dzisiaj będziesz miał okazje się o Tym przekonać na własne oczy.
- Jak to?
- Wszyscy chcą Cię poznać. Nie dziwię im się, skoro największy drapieżnik w wszechświecie postanowił pierwszy raz w swoim życiu oszczędzić ofiarę.
- To jest jakieś popieprzone! - Wykrzyczałem zirytowany. - Serio myślicie, że ja: dno i wyrzutek społeczeństwa, ma w sobie coś niesamowitego?! Fakt może tyłek mam zajebisty, bo Twój brat już zdążył to odkryć, ale do cholery jasnej jestem pierdolonym zerem i zapewniam, że nie ma we mnie nic niezwykłego.
- Nie wierzysz, ale przekonasz się już niedługo, że jesteś w błędzie.
Pierdol, pierdol.. - Pomyślałem.
- Więc mam dzisiaj przebywać w otoczeniu dziesiątek krwiopijców, tak?
- Mniej więcej.
- Zajebiście kurwa. Lepiej być nie mogło.
- Haha, spokojnie nic Ci nie zrobimy, masz już przynależność, więc żaden z nas nie ma prawa Cię tknąć.
- JAKĄ KURWA PRZYNALEŻNOŚĆ?!
- Do Lorda. Naznaczył Cię ugryzieniem jako swojego. Na Twoim miejscu byłbym zaszczycony
- Ja Cię zaraz zaszczycę moją pięścią! Nic mi już lepiej dzisiaj nie mów, bo wybuchnę.
- Twoja wola...

Odwróciłem głowę w stronę szyby, próbując poukładać wszystko w głowie.
I wtedy mnie olśniło.
- Christian?
- Mów mi CC, jest jeszcze jeden Chris, więc będzie Ci łatwiej nas rozróżnić.
Czego Ci trzeba?
- Możesz mi coś o was opowiedzieć?
- Co masz na myśli mówiąc "o was"?
- No wiesz... wampirach.
- W sumie... czemu nie? Na świecie jest kilka klanów, jednak my ród Volkihar jesteśmy najpotężniejszym. Najstarszym z nas jest jak już wiesz mój brat. Przez te lata stał się potęgą i całkowicie uodpornił na słońce, ja również, bo jestem młodszy o zaledwie 15 lat. Z resztą widać to po naszej skórze, bo w odróżnieniu od reszty mamy ciemną karnację. Każdy wampir posiada moc wysysania życia z ludzi za pomocą magii. Im dłużej głodujemy, tym nasze moce stają się silniejsze i dochodzą nowe, ale to już zachowam dla siebie. Niektóre wampiry od momentu przemiany posiadają, specjalne, wyjątkowe moce, które dla pozostałych są obce.
- Ty posiadasz jakieś specjalne moce?
- Władam ziemią i ogniem.
- A Lord?
- Ha! Lepiej zapytaj się jakiej on mocy nie posiada. Jest niepodważalnym mistrzem, potrafi praktycznie wszystko.
- No  tak...

- Jesteśmy na miejscu mój panie.
- Dobrze, Andy idziemy.
- Tak tato. - CC jedynie parsknął śmiechem.


- A kogo moje oczy widzą! Christian!
- Witaj Frank. - Przywitali się po czym Gerard spojrzał na mnie.
- Więc powiedz mi jak to się stało, że człowiek wędruje z wampirem w parze?-
Chciałem coś powiedzieć, tylko co? Stałem tam jak wryty i zapomniałem jak się mówi. Chris rozbawiony moją postawą raczył mnie wyręczyć.
- Lord uważa, że drzemie w nim coś niezwykłego, jest inny... - Mężczyźni wymienili przenikliwe spojrzenia, tak jakby przekazywali sobie jakieś informacje.
- Myślisz, że...
- Nie mam pojęcia.
- Rozumiem.
- Dobra dosyć tych pogaduszek, wiesz po co tu jestem.
- Naturalnie, ilu Tym razem i na kiedy?
- Pięćdziesięciu na pojutrze.
- Oczywiście, nie zawiodę Cię.
- No ja myślę..

***

On island:

- Andy, zanim wejdziemy muszę Cię o czymś uprzedzić.
- Co się stało?
- Wszyscy są w zamku, przedstawię Cię i zapoznam z ważniejszymi wampirami. Zachowuj się naturalnie, zapewniam, że nikt Ci nic nie zrobi, a jeśli już spróbuje, to będzie miał do czynienia ze mną. W porządku?
- Tak, myślę, że tak... On tam będzie?
- Nie wiem, jest jak kot: chodzi własnymi ścieżkami, nigdy nie ujawnia swoich zamiarów no i jest wspaniałym łowcą.
- Ugh... Dobrze, chodźmy już.

Przeszliśmy przez wielkie wrota i tu już natknęliśmy się na jednego z nich.

- Christianie. - Powiedział wampir i złożył pokłon.
- Witaj Vingalmo. To właśnie jest ten człowiek, o którym zapewne słyszałeś.
- Ach tak! To wielka przyjemność móc Cię poznać. - Powiedział i wyszczerzył zęby w wielkim uśmiechu
- Mi Ciebie też.
- Vingalmo jest jednym z doradców Lorda Purdy'ego, pełni na dworze ważną funkcję. 
- Tak, jeśli będziesz miał jakiś problem, przyjdź do mnie a postaram się Ci pomóc.
- Mhmm. - Pokiwałem głową.

- Dobra Andy, chodź dalej są jeszcze inni.
Podążyłem za nim długim korytarzem, aż zatrzymaliśmy się przed sporymi drzwiami.
- Te drzwi prowadzą do komnaty kręgu. Do kręgu należą najważniejsze i najpotężniejsze wampiry między innymi ja. Zgromadzamy się przy okrągłym stole, aby przedyskutować i podjąć ważne decyzje, coś na zasadzie głosowania. Można powiedzieć, że to taki sąd. Dzisiaj wyjątkowo tu wejdziesz, lecz na co dzień te drzwi będą dla Ciebie zakazane. Zapraszam. - Rzekł i nakazał wejść do pomieszczenia, co oczywiście zrobiłem.

Rozejrzałem się po pomieszczeniu i dostrzegłem trójkę mężczyzn siedzących na sofie.

- Jake, Jeremy, Orthjolf. Poznajcie Andy'iego. - Wszystkie spojrzenia spoczęły na mojej osobie, poczułem się nieco osaczony.
- My już go znamy, prawda Jer?
- Mhmm. I już mi nie wypominaj, że chciałem go zjeść! - Wszyscy obecni wybuchnęli śmiechem z wyjątkiem mnie oczywiście.
- Uch, to dobre.. Andy to jest Jake i Jeremy, znaleźli Cię w naszej sali balowej, o ile pamiętasz. Należą do kręgu. A to Orthjolf. Również należy do kręgu i podobnie jak Vingalmo jest doradcą mojego brata.
- Christianie proszę, nie wymawiaj w mojej obecności imienia ten plugawej istoty.
- Wybacz zapomniałem.
- Zdarza się. Miło mi Cię poznać. - Zwrócił się do mnie. - Ja również zawszę Ci pomogę, ale w porównaniu do Vingalmo zrobię, to perfekcyjnie.
- Dobrze wiedzieć. Skąd ta nienawiść?
- Po prostu nie przepadamy za sobą. Zapomniał, kto jest naszym panem i próbuje zająć jego miejsce na tronie. Szkoda tylko, że lord tego nie dostrzega, jestem jego wiernym sługą i będę nim do końca żywota o ile to w ogóle nastąpi.
- Rozumiem... 

Nagle wszyscy wstali i zwrócili się w moją stronę.
- Więc teraz tak oficjalnie. - Głos podjął Christian. -

- Witamy w Zamku Volkihar! Krainie marnowania i naszego jedynego schronienia...


***********************************************************************************

Przepraszam, że dodaję tak późno. Rozdział miał być już w piątek, ale ja sierota wylądowałam w szpitalu i tak wyszło...
Przynajmniej WiFi mieli, więc mogłam komentować wasze rozdziały ;)
Co do poprzedniego rozdziału, to nie spodziewałam się tak pozytywnych komentarzy. Myślałam, że uznacie, iż zepsułam tą scenę całkowicie, bo ja sama osobiście tak uważałam, a tu proszę.
A teraz nowości ode mnie!:

* Jinxx ma chyba nową dziewczynę


* I definitywnie straciłam wiarę w ludzkość:



Taka jedna dziewczyna z mojej szkoły powiedziała, że łan erekszyn to rock, bo w tle słychać gitary, żebyście widzieli moją reakcję, jak to powiedziała... xdd

*Stworzyłam stronę SPAM w której możecie informować mnie o nowych rozdziałach, blogach itd.

No dobra, więc na koniec życzę wam wszystkim Wesołych Świąt spędzonych z najbliższymi, wspaniałych prezentów i wszystkiego czego sobie wymarzycie :*
Całusy.

P.S. Pamiętajcie o komentarzach! <3
- D. N


9 komentarzy:

  1. No i poznajemy CC.
    I to są wampiry! Które potrafią chować kły. Kiedyś jak była moda na zmierzch, też się jej poddałam, ale nie mogłam przeboleć, że nie maja kłów :(.
    Ciekawe co Purdy widział w nim takieo wyjatkowego, hm…?
    Dziwie się, że nie próbował Andy zwiać. Wiem, że marne szanse, ale jednak nie spróbował :P.
    500 ludzi na imprezkę wampirów :O. No to będzie niezła uczta.
    No to będzie ciekawie.

    Weny! Czekam na następny <3

    Łan dajrekszyn - rock? hahah, dobry kawał :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Chciałam właśnie dodać do tego rozdziału próbę ucieczki Ands'a, ale uznałam, że to będzie bez sensu, bo i tak by nie zwiał;)
      A na imprezie będzie 50 ludzi, czyli mniej więcej po jednym dla wampira ;)

      Usuń
  2. Czytam spokojnie,a tu CC!
    Christian taki kochany i jak zwykle uśmiechnięty.Nie ogarniam tego człow..tfu..wampira :3
    Pierwszy blog o wampirach jaki czytam.Znaczy czytałam inne ale to raczej taki ble...a ty piszesz wprost zajebiście *.*
    Purdy sie w nim kurwa zakochał czy co? Tak bardzo wyjątkowy Andy.A może Ash..tfu...Lord zauważył,że Biersack ma wyjątkowo dużego? Ja nic nie mówiłam XD
    Andy piękniś :3 to ja sie spakuje na luzie w jedną walizkę,a on ich wziął chyba z 7.Masakra :)
    Wampirza impreza level hard się szykuje.Trochę dużo im tych ludzi potrzeba.No cóż..taki los.
    Jake i Jeremy też są!
    Jinxx ma nową dziewczynę?! I to blondynkę?! Haha to mi się bardziej z Ash'em kojarzy.No cóż...niech się kochają (w obu tego słowa znaczeniach ;) ).
    Łan erekszyn to rock?! Padłam i nie wstaje.Na nagrobku napiszcie,że zabiły mnie media.
    Cóż kochana.Weny i do następnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widzę takie długie komentarze, to aż mi się pisać chce :) Bardzo dziękuję.

      Usuń
  3. Helll yah, CC kochany wampirek się pojawił. Ciekawe, co Purdy..Ekhem Lord Purdy XD Zobaczył w Andy'm po za fajnym tyłkem? Może Biersack, ma jakies ukryte moce czy cus? E fajnie by bylo..Andy BatmanXD " Mhmm. I już mi nie wypominaj, że chciałem go zjeść! -- Tez wybuchłam śmiechem..Ej, ale jak oni sie muszą czuc. Obiad im po domu popierdala i sobie pożrec nie mogąXD
    Impreza npp niezle się szykuje widzęxd Podano dostołu. Wszystkie opowiadania o wampirach. Jakie czytalam byly straszne denne. To jes zajebiscie ciekawe.Czekam na następny. Wesołych świąt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, bardzo dziękuję za komentarz.
      Niektóre rzeczy częściowo wyjaśnią się w przyszłym rozdziale ;)
      A na Andsa jako obiad, to jeszcze niejeden się rzuci :P
      Dziękuje i wzajemnie

      Usuń
  4. Hej.
    Jestem tu nowa ale bardzo mi się podoba.
    Mam nadzieję, że rozkręcę się z komentarzami.
    Nowa dziewczyna Jinxx'a to Alice Mogg.
    Pozdrawiam i życzę weny :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo cieszę się z nowej czyteniczki i postaram się, aby spodobało Ci się jeszcze bardziej.
      I dzięki za info o dziewczynie Jinxx'a ;)

      Usuń
    2. Bardzo proszę zawsze do usług :-)

      Usuń