Wygląd Andrzeja na ten moment
Andy' s Point of View:
16.11.2009r.
- Jesteśmy na miejscu: Los Angeles. City Hall. Należy się 17$.
Wręczyłem sumę taksówkarzowi i opuściłem pojazd.
Pierdolone miasto. Co mnie tak do niego ciągnęło? Ledwo zdałem liceum i wyruszyłem na przygodę swojego życia, nawet nie żegnając się z rodzicami. Myślałem, że przyjadę i zrobię wielką karierę, ta gówno prawda. Z każdej pracy wywalają mnie po miesiącu, a dla ludzi z moim wykształceniem, a raczej jego brakiem cholernie trudno znaleźć jakąkolwiek robotę.
- Kurwa.- Spojrzałem na telefon i przekląłem pod nosem. Brawo Biersack, dziwisz się, że jesteś bezrobotny kiedy nawet na rozmowę o pracę musisz się spóźnić...
Szybkim krokiem przemierzałem schody, które wydawały się nie mieć końca, aż dotarłem na upragnione piętro. Rozejrzałem się i dostrzegłem ludzi wychodzących z windy.
Ja to naprawdę kocham utrudniać sobie życie...
Nie czekając już dłużej, przekroczyłem próg umówionego gabinetu.
- Dzień Dobry, jestem...
- Andrew Biersack. Wiem, nie uczono pana, że na rozmowę kwalifikacyjną się nie spóźnia? - Odparł mężczyzna około trzydziestki.
- Przepraszam. - Wydusiłem jedynie ze skruchą.
- Rozumiem zdarza się. Frank Gerard. - Powiedział, wyciągając rękę w moją stronę, którą natychmiast uścisnąłem.
- Więc zacznijmy od tego co chciałby Pan robić.
- Żaden Pan Andy. To bez znaczenia, chcę po prostu zarabiać, a z moim wykształceniem nie ma zbyt wielu opcji.
- Dobrze, więc jest to dla Ciebie zupełnie obojętne?
- Tak.
- Hmm, może znajdę coś dla Ciebie, ale najpierw odpowiedz mi na kilka pytań.
- Słucham.
- Ile masz lat?
- Skończone osiemnaście.
- Jakiej jesteś orientacji? - Dlaczego pyta się o takie rzeczy?
- Jestem biseksualny, ale bardziej pociągają mnie mężczyźni.
-Mhmm. A czy robiłeś badania na obecność wirusa HIV?
- Jestem zdrowy.
- Świetnie, tak się składa, że mam coś dla Ciebie.
- Zamieniam się w słuch.
- Na zachód od LA znajduje się pewna wyspa. Mało ludzi wie o jej istnieniu i proszę, abyś również zachował to w tajemnicy. Zamieszkuje ją pewien bogaty ród, który urządza przyjęcie i poszukują gości.
- Zaraz, zaraz... Mam udać się na przyjęcie i jeszcze mi za to zapłacicie?
- Tak to wygląda.
- Jaka suma wchodzi w grę?
- 10000$ - Zakrztusiłem się na te słowa. Przecież to majątek, a mam tylko iść na imprezę. - To jak będzie?
- Biorę. - Frank uśmiechnął się i wręczył mi zaproszenie.
- Dzisiaj o godzinie 20:00 pod Twój dom podjedzie limuzyna i zawiezie Cię na prom, którym udasz się na miejsce wraz z innymi zaproszonymi. Jasne?
- Jak słońce.
- Cieszę się, że się dogadaliśmy.
- Wzajemnie. - Powiedziałem i opuściłem gabinet.
- 10000$ - Uśmiechnąłem się sam do siebie.
***
Wyszykowany z niecierpliwością czekałem na limuzynę.
Usłyszałem trąbienie i wyjrzałem przez okno.
O tak, więc to nie jest sen. Chwyciłem zaproszenie i pobiegłem do pojazdu.
- Dobry wieczór, Pan Andy Biersack jak mniemam?
- Zgadza się to ja. - Powiedziałem i okazałem kierowcy zaproszenie.
- Bardzo mi miło. Mam za zadanie bezpiecznie dostarczyć Pana na miejsce.
- Dziękuję. - Posłałem mu uśmiech i poczułem, że ruszyliśmy.
- Ma Panicz jakieś konkretne plany na ten wieczór?
- Nic specjalnego, chcę się najebać mocno... bardzo mocno.
- Jakże młodzieżowo. - Dobra ten facet zachowywał się jakoś dziwnie, średniowieczna gadka, a z Tym paniczem to dowalił... Halo mam XXI wiek! Może on coś wie o tej imprezie? Warto by się podpytać.
- Wiesz może coś na temat tego przyjęcia?
- Całkiem sporo. Odbywają się co jakiś czas, zapraszają około 40 osób. Są to bardzo prestiżowe spotkania, więc wypadało by się zachować, a samemu rodowi okazać należyty szacunek.
- Tylko mi nie mów, że to jakieś snoby po sześćdziesiątce.
- Niesforny niziołek... Mają zasady lecz są to ludzie w kwiecie wieku, sam lord wygląda na niespełna trzydzieści lat.
- Lord? To jakaś sekta?
- Skądże, po prostu zajmuje się najważniejszymi sprawami, jest głową rodziny. Jednak rzadko można go spotkać, czasami wybiera jedną osobę i znika z nią na całą noc.
- No tak...
- Jesteśmy na miejscu. Gdy panicz wysiądzie, proszę się udać do tamtego mężczyzny i okazać mu zaproszenie, wtedy doprowadzi panicza na statek.
- Jasne, dziękuję. - Opuściłem limuzynę i zrobiłem tak jak kazał. Po niespełna pięciu minutach znalazłem się na pokładzie sącząc drogiego szampana. Podziwiałem widoki oparty o barierkę, gdy poczułem jak ktoś dźgnął mnie palcem w biodro.
- Cześć! Jestem Alisha, a Ty? - Zapytała rozpromieniona dziewczyna. Widać była bardzo podekscytowana Tym, że wybiera się w morską podróż.
- Andy. - Odpowiedziałem od niechcenia, nie przepadałem za rozmownymi ludźmi, a z natury byłem samotnikiem.
- Ależ to ekscytujące, czyż nie? Słyszałam, że na tej wyspie jest ogromny zamek taki jak mieli królowie w przeszłości! I podobno gdy wyruszy się na głębsze wody klimat zmienia się radykalnie, dookoła jest mgła, a sama wyspa jest ośnieżona, dasz wiarę?
- Ośnieżona? Proszę Cię to jest Los Angeles, my będziemy płynąć godzinę, więc wątpię, żeby cokolwiek zdołało się zmienić.
- Ale Ty jesteś przyziemny... Chwycił byś wodze fantazji i się rozmarzył a nie! - Mimowolnie się roześmiałem, ta dziewczyna gadała jak najęta i zachowywała się jak trzynastolatka.
- Tak w ogóle to ile Ty masz lat?
- Wczoraj skończyłam osiemnaście i rodzice pozwolili popłynąć mi na to przyjęcie. To będzie najlepsza noc w moim życiu!
- Nie wątpię. - Odparłem i kontynuowałem degustowanie boskiego trunku.
Jak opisać Alisha' e jednym słowem? Przylepa.
Przez cały rejs podążała za mną niczym wierny pies za swym właścicielem. Opowiadała mi o różnych rzeczach, niektóre nawet były ciekawe i powiem, że przez ten krótki czas zdążyłem ją polubić.
...
- To świetnie mała.
- Co nie? To był najlepszy koncert w moim życiu! - Uśmiechnąłem się, dziewczyna potrafiła wzbudzić we mnie pozytywne emocje.
Nagle poczułem przeszywające zimno. Wzdrygnąłem się, tak jak reszta pasażerów. Spojrzałem na "małą", która trzęsła się z zimna. Zdjąłem swoją marynarkę i zarzuciłem na jej nagie ramiona.
- Dzięki Ands, mówiłam Ci, że będzie zimno!
- To dlaczego nie zabrałaś kurtki? -Zapytałem, a ta tylko wystawiła mi język.
- Drodzy zgromadzeni zaraz będziemy na miejscu! - Krzyknął kapitan statku.
Im bliżej byliśmy, Tym większe zimno odczuwałem, może Alisha miała rację?
Zza gęstej mgły można było dostrzec zarysy jakiegoś budynku, gdy byliśmy wystarczająco blisko przetarłem oczy z niedowierzania. To co ujrzałem było nie do opisania. Wielki kamienny most prowadzący do monumentalnego zamku. Takie rzeczy dzieją się tylko w pieprzonych bajkach, a nie w mojej szarej rzeczywistości.
- Kurwa.- Spojrzałem na telefon i przekląłem pod nosem. Brawo Biersack, dziwisz się, że jesteś bezrobotny kiedy nawet na rozmowę o pracę musisz się spóźnić...
Szybkim krokiem przemierzałem schody, które wydawały się nie mieć końca, aż dotarłem na upragnione piętro. Rozejrzałem się i dostrzegłem ludzi wychodzących z windy.
Ja to naprawdę kocham utrudniać sobie życie...
Nie czekając już dłużej, przekroczyłem próg umówionego gabinetu.
- Dzień Dobry, jestem...
- Andrew Biersack. Wiem, nie uczono pana, że na rozmowę kwalifikacyjną się nie spóźnia? - Odparł mężczyzna około trzydziestki.
- Przepraszam. - Wydusiłem jedynie ze skruchą.
- Rozumiem zdarza się. Frank Gerard. - Powiedział, wyciągając rękę w moją stronę, którą natychmiast uścisnąłem.
- Więc zacznijmy od tego co chciałby Pan robić.
- Żaden Pan Andy. To bez znaczenia, chcę po prostu zarabiać, a z moim wykształceniem nie ma zbyt wielu opcji.
- Dobrze, więc jest to dla Ciebie zupełnie obojętne?
- Tak.
- Hmm, może znajdę coś dla Ciebie, ale najpierw odpowiedz mi na kilka pytań.
- Słucham.
- Ile masz lat?
- Skończone osiemnaście.
- Jakiej jesteś orientacji? - Dlaczego pyta się o takie rzeczy?
- Jestem biseksualny, ale bardziej pociągają mnie mężczyźni.
-Mhmm. A czy robiłeś badania na obecność wirusa HIV?
- Jestem zdrowy.
- Świetnie, tak się składa, że mam coś dla Ciebie.
- Zamieniam się w słuch.
- Na zachód od LA znajduje się pewna wyspa. Mało ludzi wie o jej istnieniu i proszę, abyś również zachował to w tajemnicy. Zamieszkuje ją pewien bogaty ród, który urządza przyjęcie i poszukują gości.
- Zaraz, zaraz... Mam udać się na przyjęcie i jeszcze mi za to zapłacicie?
- Tak to wygląda.
- Jaka suma wchodzi w grę?
- 10000$ - Zakrztusiłem się na te słowa. Przecież to majątek, a mam tylko iść na imprezę. - To jak będzie?
- Biorę. - Frank uśmiechnął się i wręczył mi zaproszenie.
- Dzisiaj o godzinie 20:00 pod Twój dom podjedzie limuzyna i zawiezie Cię na prom, którym udasz się na miejsce wraz z innymi zaproszonymi. Jasne?
- Jak słońce.
- Cieszę się, że się dogadaliśmy.
- Wzajemnie. - Powiedziałem i opuściłem gabinet.
- 10000$ - Uśmiechnąłem się sam do siebie.
***
Wyszykowany z niecierpliwością czekałem na limuzynę.
Usłyszałem trąbienie i wyjrzałem przez okno.
O tak, więc to nie jest sen. Chwyciłem zaproszenie i pobiegłem do pojazdu.
- Dobry wieczór, Pan Andy Biersack jak mniemam?
- Zgadza się to ja. - Powiedziałem i okazałem kierowcy zaproszenie.
- Bardzo mi miło. Mam za zadanie bezpiecznie dostarczyć Pana na miejsce.
- Dziękuję. - Posłałem mu uśmiech i poczułem, że ruszyliśmy.
- Ma Panicz jakieś konkretne plany na ten wieczór?
- Nic specjalnego, chcę się najebać mocno... bardzo mocno.
- Jakże młodzieżowo. - Dobra ten facet zachowywał się jakoś dziwnie, średniowieczna gadka, a z Tym paniczem to dowalił... Halo mam XXI wiek! Może on coś wie o tej imprezie? Warto by się podpytać.
- Wiesz może coś na temat tego przyjęcia?
- Całkiem sporo. Odbywają się co jakiś czas, zapraszają około 40 osób. Są to bardzo prestiżowe spotkania, więc wypadało by się zachować, a samemu rodowi okazać należyty szacunek.
- Tylko mi nie mów, że to jakieś snoby po sześćdziesiątce.
- Niesforny niziołek... Mają zasady lecz są to ludzie w kwiecie wieku, sam lord wygląda na niespełna trzydzieści lat.
- Lord? To jakaś sekta?
- Skądże, po prostu zajmuje się najważniejszymi sprawami, jest głową rodziny. Jednak rzadko można go spotkać, czasami wybiera jedną osobę i znika z nią na całą noc.
- No tak...
- Jesteśmy na miejscu. Gdy panicz wysiądzie, proszę się udać do tamtego mężczyzny i okazać mu zaproszenie, wtedy doprowadzi panicza na statek.
- Jasne, dziękuję. - Opuściłem limuzynę i zrobiłem tak jak kazał. Po niespełna pięciu minutach znalazłem się na pokładzie sącząc drogiego szampana. Podziwiałem widoki oparty o barierkę, gdy poczułem jak ktoś dźgnął mnie palcem w biodro.
- Cześć! Jestem Alisha, a Ty? - Zapytała rozpromieniona dziewczyna. Widać była bardzo podekscytowana Tym, że wybiera się w morską podróż.
- Andy. - Odpowiedziałem od niechcenia, nie przepadałem za rozmownymi ludźmi, a z natury byłem samotnikiem.
- Ależ to ekscytujące, czyż nie? Słyszałam, że na tej wyspie jest ogromny zamek taki jak mieli królowie w przeszłości! I podobno gdy wyruszy się na głębsze wody klimat zmienia się radykalnie, dookoła jest mgła, a sama wyspa jest ośnieżona, dasz wiarę?
- Ośnieżona? Proszę Cię to jest Los Angeles, my będziemy płynąć godzinę, więc wątpię, żeby cokolwiek zdołało się zmienić.
- Ale Ty jesteś przyziemny... Chwycił byś wodze fantazji i się rozmarzył a nie! - Mimowolnie się roześmiałem, ta dziewczyna gadała jak najęta i zachowywała się jak trzynastolatka.
- Tak w ogóle to ile Ty masz lat?
- Wczoraj skończyłam osiemnaście i rodzice pozwolili popłynąć mi na to przyjęcie. To będzie najlepsza noc w moim życiu!
- Nie wątpię. - Odparłem i kontynuowałem degustowanie boskiego trunku.
Jak opisać Alisha' e jednym słowem? Przylepa.
Przez cały rejs podążała za mną niczym wierny pies za swym właścicielem. Opowiadała mi o różnych rzeczach, niektóre nawet były ciekawe i powiem, że przez ten krótki czas zdążyłem ją polubić.
...
- To świetnie mała.
- Co nie? To był najlepszy koncert w moim życiu! - Uśmiechnąłem się, dziewczyna potrafiła wzbudzić we mnie pozytywne emocje.
Nagle poczułem przeszywające zimno. Wzdrygnąłem się, tak jak reszta pasażerów. Spojrzałem na "małą", która trzęsła się z zimna. Zdjąłem swoją marynarkę i zarzuciłem na jej nagie ramiona.
- Dzięki Ands, mówiłam Ci, że będzie zimno!
- To dlaczego nie zabrałaś kurtki? -Zapytałem, a ta tylko wystawiła mi język.
- Drodzy zgromadzeni zaraz będziemy na miejscu! - Krzyknął kapitan statku.
Im bliżej byliśmy, Tym większe zimno odczuwałem, może Alisha miała rację?
Zza gęstej mgły można było dostrzec zarysy jakiegoś budynku, gdy byliśmy wystarczająco blisko przetarłem oczy z niedowierzania. To co ujrzałem było nie do opisania. Wielki kamienny most prowadzący do monumentalnego zamku. Takie rzeczy dzieją się tylko w pieprzonych bajkach, a nie w mojej szarej rzeczywistości.
Wziąłem małą pod ramię i wraz z resztą opuściliśmy pokład. Nie wiem czemu, ale poczułem się za nią odpowiedzialny.
Całą grupą ruszyliśmy za przewodnikiem, który wprowadził nas do pałacu.
Musze przyznać, że robił wrażenie. Całe wnętrze było urządzone w stylu gotyckim, co przypadło mi do gustu. Zawsze lubiłem takie mroczne klimaty.
Zaprowadził nas do wielkiej sali balowej
- Witam wszystkich zgromadzonych i równocześnie dziękuję za przybycie! - Odezwał się chłopak z balkonu widokowego. - Bez zbędnych przemówień chciałbym ogłosić, że dzisiejsze przyjęcie uważam oficjalnie za rozpoczęte! - Na te słowa ze wszystkich drzwi zaczęli wychodzić kelnerzy z przeróżnymi daniami i alkoholami. Teraz roiło się tu od ludzi, ponieważ mieszkańcy postanowili przyłączyć się do zabawy. Alisha zabrała się za jakiegoś chłopaka gota z tego rodu, więc miałem dużo czasu na ich obserwację.
Wzbudzali we mnie mieszane uczucia. Zachowywali się w miare normalnie, śmiali się, żartowali, rozmawiali, ale jedno mi nie pasowało...
Wszyscy byli podejrzanie bladzi i to nie była taka zwykła jasna karnacja, oni byli wręcz biali. W oczach niektórych zauważyłem dziwny błysk, tak jakby próbowali kogoś zauroczyć, ale co ja tam wiem. Może po prostu wypiłem za dużo alkoholu... W końcu zamierzałem. najebać się do nieprzytomności.
Mój wzrok momentalnie zatrzymał się na Alisha' y całującej się z tym chłopakiem, zamrugałem kilka razy, bo wydawało mi się, że z jej ust wypływa krew. Biersack Ty zdecydowanie więcej nie pij. Odstawiłem pustą lampkę wina na stolik i chwiejnym krokiem ruszyłem chuj wie gdzie, przed siebie chyba. Opuściłem salę i ruszyłem długim korytarzem w poszukiwaniu zajęcia na resztę nocy. Po drodze wywaliłem się chyba z cztery razy co wydawało mi się bardzo zabawne. Zatrzymałem się przed
wielkim obrazem przedstawiającym diabelnie przystojnego mężczyznę w garniturze.
- Ty, ja, łóżko, teraz. - Wymruczałem seksownie przybliżając się do niego i przejechałem po płótnie ręką. Zacząłem od twarzy a skończyłem na kroczu.
- Podoba Ci się? - Wymruczałem ponownie.
- A powinno? - Usłyszałem zmysłowy głos za sobą. Trzymając się jedną ręką fotelu obróciłem się, aby móc ujrzeć jego właściciela. Nie ukrywam własnego zdziwienia gdy zobaczyłem, że była nim ta sama osoba co na obrazie. Mężczyzna powolnym krokiem podszedł do mnie i położył jedną ze swoich lodowatych dłoni na moim policzku. Odskoczyłem od niego, bo szczerze mówiąc byłem przerażony, ten jedynie chwycił mnie za dłoń i pociągnął za sobą do wielkiej komnaty, która jak się później okazało była sypialnią.
Teraz mogłem mu się dokładnie przyjrzeć. Zupełnie różnił się od innych domowników. Miał ciemną karnację i długie czarne włosy, podobał mi się i to cholernie. Odwróciłem na chwilę wzrok rozglądając się po pomieszczeniu, a on po prostu zniknął! Obróciłem się kilkakrotnie, żeby go znaleźć jadnak na marne. Wtedy poczułem jego chłodne dłonie na moich biodrach. Zadrżałem ze strachu, nie wiedziałem co robić. Mężczyzna odgarnął włosy z mojej szyi i zaczął wodzić po niej nosem, tak jakby wywęszył coś dobrego.
- Podoba mi się to, że jesteś nienaruszony... - Wyszeptał a następnie zacisnął jedną z dłoni na mojej pupie. - i nietknięty... - Uśmiechnął się okazując swoje zęby. Natychmiastowo wytrzeźwiałem, próbując wyrwać się z jego uścisku, lecz ani drgnął.
- Spokojnie, to będzie najpiękniejsza noc w Twoim życiu, przysięgam. - Powiedział, po czym poczułem znieczulające ukłucie na szyi.
Odpłynąłem, po prostu odpłynąłem, a co było potem? Nie mam pojęcia...
To było rawr. Ashy to wampir? FAAAAAAJNIEEEEEEEE. Czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńWiedziałam, że Andy będzie dziwką. No wiedziałam. Przez chwilę tylko nie ogarniałam o co chodzi z tym facetem, ale coś zaskoczyło i to Ashy, prawda? A będzie opis seksu? Proooszę?
OdpowiedzUsuńJeśli czegoś nie skomentowałam, to przepraszam, ale caly czas przekierowuje mnie na jakąś stronę dla samotnych seniorów i nie mogę tego zablokować. W każdym razie weny życzę i czekam!
Hah. Zaskoczę Cię, gdyż teoretycznie Andy JESZCZE był dziewicą ;)
UsuńSPOILER
Co do opisu... będzie w następnej części pierwszego Andley'a.
Oczywiście, to nie oznacza, że nie będzie go w AND, bo, to właśnie wraz z czasem, będzie przepełnione seksem.
Jeny mam tyle pomysłów na to ff, a tak mało czasu.
Nowy rozdział powinien pojawić się już w tym tygodniu.
Wiem, że późno, ale naprawdę mam ostatnio tyle nauki, że nie potrafię znaleźć chwili na pisanie.
I się zakochałam. Mimo że na relację - Andley kręcę nosem.
OdpowiedzUsuńMasz bardzo ciekawy styl pisania, potrafisz czytelnika wciągnąć całego w tą otchłań. :)
Prolog: Wampiry? Kocham wampiry :D, dawno o nich nie czytałam.
A poprzedni rozdział był słodki, czuły i romantyczny, że aż serce mi zabiło szybciej.
Będę czytać!
Zapraszam do siebie :) http://heartoffire-bvb.blogspot.com/
Dziękuję.
UsuńBardzo się cieszę z nowej czytelniczki, która na dodatek, jest wielbicielką wampirów. Co do bloga, to czytałam i jest świetny, również będę czytać.
CO TO BYŁO! Dziewucho pisz to bo mam kurewski niedobór twojego Andleya
OdpowiedzUsuńDobrze, dobrze ;)
UsuńHej zapraszam na kolejny http://psychedelic-dance.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńAndy ten no został tą no męską dziwką.Dobra...Urocza ta dziewczyna *.* Taka młoda.Wampiry <3 Jeeju jeju jej! A ta osoba ten lord tych tych to Ashley prawda? I oni sie tam w tym łóżku będą ten no czy Andy zostanie dalej ugryziony czy jak? Dobrze.Nie zadaje więcej pytań i niecierpliwie czekam na kolejny rozdział.Życzę również dużo weny.
OdpowiedzUsuńKolejna wielbicielka wampirów, jak miło :)
UsuńOdpowiedzi na swoje pytania znajdziesz w najbliższych rozdziałach.
W przyszłym zamierzam załączyć swojego rodzaju zwiastun, więc serdecznie zapraszam do obejrzenia :D