I. After the
blood, After the tears have fallen down like rain...
Andy' s Point of
view:
W drodze do domu
postanowiłem zajechać do sklepu po paczkę papierosów i jakieś procenty. Bądź co
bądź nie wypada przychodzić do najlepszych kumpli z pustymi rękoma, zwłaszcza
gdy ma się do czynienia z takim wielbicielem alkoholu jak CC.
Some time later:
Rozejrzałem
się po mieszkaniu, jak zawsze panował w nim nadmierny porządek.
To taka moja mała "obsesja", zawsze żarłem
się o to z Ash' em, gdy do mnie przychodził potrafił nabałaganić w pięć minut,
a ja w tym samym czasie potrafiłem doprowadzić jego pokój do ładu. Z racji tego, że przez najbliższe 4 godziny
nie mam co robić włączyłem telewizor, odpaliłem papierosa i starałem się skupić
na obecnym programie. Na moje nie szczęście trafiłem na kanał z "
problemami sercowymi". Mózg pomija
wady osoby ,w której jesteśmy zakochani sprawiając, że trudniej jest nam o niej
zapomnieć, mimo tego, że nas rani. Zajebiście, akurat teraz... W sumie
trochę racji w tym było, pomimo tego jak bardzo Ashley mnie zranił nie
potrafiłem przestać o nim myśleć. Ale czy byłem w nim zakochany? Przecież nie
jestem 14 letnią małolatą śniącą o pięknym księciu z bajki.
Rozmyślałem tak jeszcze z dobrą godzinę, i
uświadomiłem sobie, że powinienem zrobić się na bóstwo. Nie cierpię tego
stwierdzenia, ale mam ochotę lekko odegrać się na Ashley' u, niech wie co
stracił. Przez ostatnie lata uzbierała się nie mała grupka konfidentów
zabiegających o moje względy, to właśnie dzięki nim dotarło do mnie, że jestem
atrakcyjny. więc czemu miałbym tego nie wykorzystać?
Ruszyłem swój zgrabny tyłek i zabierając
najpotrzebniejsze rzeczy udałem się do łazienki, aby wziąć prysznic. Odkręciłem
zimną wodę, pozwalając jej spływać po moim nagim ciele, lubiłem chłód, z natury
miałem bardzo jasną i lodowatą skórę, więc odrobina zimna mi nie zaszkodzi.
sięgnąłem po szampon, który następnie wmasowałem we włosy i skórę głowy.
Musiałem się zrelaksować, pomyśleć o tym wszystkim, co niedługo mnie czeka. Dobra czas zabrać się za
swój wygląd, wziąłem do ręki czarną kredkę i dokładnie obrysowałem nią oczy, po
czym starannie ułożyłem swoje włosy (co do łatwych czynności nie należało).
Zarzuciłem na siebie czarną koszulkę z "Generation X", czarne rurki i
skórę. Muszę przyznać, że wyglądałem naprawdę zjawiskowo, tylko nie myślcie, że
mam samouwielbienie, bo wcale tak nie jest, po prostu pierwszy raz od bardzo
dawna tak się odpicowałem i chciałem trochę się po napawać tym widokiem.
Spojrzałem na zegarek i myślałem że serce wyskoczy
mi z piersi, była 19:27. Za pół godziny miałem znów go zobaczyć. Spanikowałem,
wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Jake' a, po kilku sygnałach usłyszałem
jego głos.
- Co się urodziło And' s?
- Jake, do cholery nie żartuj sobie!
- Uuu, czyżby ktoś bał się spotkania ze swoim byłym
chłopakiem?
- Ja pierdole Pitts! Nigdy nie byliśmy razem, kiedy
to zrozumiesz?
- Dobra, dobra, przecież wiesz, że sobie jaja robię,
mów po co dzwonisz.
- Ja... Czy on już u Ciebie jest?
- Mhm, ale jest jedna rzecz o której muszę Cię
uprzedzić. On nie wie, że będziesz na imprezie, ale to chyba dobrze, co nie?
Andy, jesteś tam?
- Yyy, tak jestem, nie wiem co o tym myśleć,
cholernie się boję.
- Wrzuć na luz Sixx, pogadacie, a później wszystko
się samo ułoży.
- Może masz rację, niepotrzebnie martwię się na
zapas.
- No raczej, że mam rację, jak mogłeś w ogóle pomyśleć,
że jej nie mam, hmm?
- Jake, nigdy się nie zmienisz... Kończę, pogadamy u
Ciebie.
***
Właśnie miałem zapukać, gdy drzwi otworzył mi już
nieco wstawiony Christian.
- Andyyy, sie masz bracie jak ja Cię daw... Wow,
Andy wow, jakiś Ty dzisiaj ponętny.- powiedział po czym mnie przytulił i
zaprosił do środka. Nawet nie zauważyłem kiedy z mojej dłoni zniknęła butelka
whiskey, ach CC...
Przekroczyłem, próg salonu, rozejrzałem się po nim.
Rozbawił mnie widok Jinxx' a, który próbował spleść włosy Jake' a w warkocz,
ale nie powiem, to było urocze.
- Chłopaki, przyszedł Andyyy! I muszę wam
powiedzieć, że w życiu nie był bardziej seksowny niż oto teraz. Sixx nie wstydź
(hep) się, chodź tuuutaj.
Co za idiota, czy on zawsze musi wszystko popsuć?
No, ale nic wypadałoby się przywitać.
- Cześć chłop... Zamarłem, zobaczyłem go. Siedział
na kanapie z basem na kolanach, patrzyliśmy na siebie jak wryci. Jak on się
cholernie zmienił. Niby nadal miał piękne długie włosy, ale jego rysy twarzy
się zaostrzyły, wyglądał naprawdę męsko, uwielbiałem takich facetów, ale Ash
górował nad wszystkimi, do tego całe jego ręce były pokryte kolorowymi
tatuażami.
- Jeremy, Christian, chodźmy na górę poszukać
jakiegoś filmu. - Powiedział Jake, przerywając ciszę.
Jinxx od razu zrozumiał o co chodziło, bo podniósł
się z podłogi i ruszył za Jake' iem, ale podpity CC miał problem z myśleniem,
zresztą , nawet gdy był trzeźwy miał z tym problem.
- Jaki (hep) film do (hep) kurwy nędzy? Przecież umówiliśmy
się, że oglądamy mecz! - wykrzyczał zdenerwowany Coma, wtedy Jake zaczął
przekazywać mu jakieś znaki.
- Aaaa, trzeba było tak od razu - powiedział po czym
we trójkę poszli na górę.
Ashley wstał i ruszył w moim kierunku.
- Andy... - Chciał mnie przytulić, ale położyłem
rękę na jego torsie uniemożliwiając mu to.
Wiem, że jesteś na mnie wściekły i masz do tego
pełne prawo, ale zrozum, tak było lepiej.
- Lepiej? Co kurwa?! Dla kogo lepiej ?
- Dla Ciebie And' s. Musiałem wyjechać, aby cię nie
narażać, zrozum nie przeżyłbym, gdyby coś Ci się stało.
- Narażać? W co Ty do kurwy nędzy pogrywasz?
- Konsekwencje moich decyzji podjętych w
przeszłości, dały o sobie znać, musiałem zniknąć aby nikt cię ze mną nie
powiązał. To było najlepsze rozwiązanie.
- Czy Ty siebie słyszysz? Uważasz, że pozostawienie
mnie całkiem samego, bez żadnego wyjaśnienia było dla mnie najlepszą rzeczą
jaką mogłeś zrobić?! Wiesz jak się czułem przez te pierdolone lata? Rok nie
wychodziłem z domu, do nikogo się nie odzywałem, zachowywałem się jak roślina.
Byłeś dla mnie najważniejszy Ashley, byłeś kimś kto nigdy nie powinien mnie
zawieść, nie wiem czy potrafię znów Ci zaufać.
- Wszystko naprawię, postaram się aby było tak jak
dawniej, tylko proszę daj mi szansę.
- Niby jak zamierzasz to naprawić? - Wtedy gwałtownie
naparł swoimi ustami na moje. Emocje wzięły górę, nie potrafiłem tak długo
zgrywać niedostępnego, oddałem jego pocałunek z pasją.
- Czy to na razie wystarczy? - Pokiwałem głową, a do
moich oczu zaczęły napływać łzy, tak długo na to czekałem, ale nie chciałem,
aby pomyślał, że jeden pocałunek załatwi całą sprawę.
- Tylko nie
myśl sobie, że jeden pocałunek usprawiedliwia to co zrobiłeś. Minie trochę
czasu zanim Ci zaufam.
- Jasne, rozumiem, cieszę się, że dałeś mi szansę i
obiecuję, że tego nie pożałujesz, ale póki co przyjaźń?
- Zgoda- odparłem i wtuliłem się w niego.
- Eeee, lipa, a już myślałem, że seks będzie- rzekł
CC chowający się z ścianą.
- Ty lepiej nie myśl, bo Ci to nie wychodzi- odparł
Ashley.
- Spokojnie panowie, najważniejsze, że wszystko
sobie wyjaśniliście, prawda?- Zapytał Jeremy.
- Można tak powiedzieć.
- No i tak ma być! Trzeba to oblać!- Ach ten Christian... Zawsze znajdzie powód, aby wlać w siebie litry alkoholu...
- No i tak ma być! Trzeba to oblać!- Ach ten Christian... Zawsze znajdzie powód, aby wlać w siebie litry alkoholu...
W sumie nadal do końca nie wiedziałem dlaczego Ash
wyjechał. Mówił, że chciał mnie chronić, ale przed czym? Jak niby miałem to rozumieć? Ale nie
pora na zadręczanie się takimi pytaniami, czas się trochę rozluźnić...
Bardzo się ciesze,że dodałaś. Rozdział wyszedł super.Ahh ten CC, tylko wódka mu w głowie.Alkocholik jebanyxd. Ciekawe o jakie sprawy, chodzi Ashley'owi. Andy, a ty się lepiej tak nie strój bo cię jeszcze do Top Model wezmą.Pozdrawiam i weny !:3
OdpowiedzUsuńHah, dziękuję bardzo za komentarz. Wszystko się wyjaśni w dalszych rozdziałach, dokładnie zaplanowałam jak się to potoczy. Postaram się dodać nowy rozdział jeszcze w tym tygodniu. P.S. Czytałam rozdział 8, jest naprawdę boski ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i powiem,że podoba mi się to co widzę XD Bardzo się cieszę z kolejnego andleya. Ciekawe jak się dalej potoczy historyja, pisz szybko nexta :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i bardzo się cieszę, że Ci się podoba :)
UsuńZnalazłam fajny blog... Czytam jak to ja od pierwszego rozdziału. Spodobało mi się a tu patrzę data z prze roku. Cholera! Zawsze mam takiego pecha czy co XD Ale nie powiem, świetne opowiadanie.
OdpowiedzUsuń