sobota, 30 maja 2015

Angels Never Die IX.

IX. Don' t you go and make a scene.
I Am the one you need.
I Am the part that bolls when 
you feel me through your veins.

Tak ciekawy rozdział zawdzięczacie Raven,
bo gdyby nie ona, sprawy potoczyłyby się
zupełnie inaczej, więc padać przed nią na kolana ;)
White Rabbit, wiem jak długo na to czekałaś,
dlatego rozdział z dedykacją dla Ciebie,
mam nadzieję, że przypadnie  Ci do gustu.

Andy's Point of View:

Poczułem jak ktoś gładzi moje włosy, przez co powoli zacząłem się przebudzać. Nie był to dotyk Chrisa. Był znajomy, ale... inny.
Mimo wszystko ten dotyk wywołał uśmiech na mojej twarzy. Delikatnie otworzyłem powieki.
Zdziwiłem się gdy odkryłem, że to mój oprawca.

- Musimy porozmawiać. - Powiedział z pełną powagą. Przeraziłem się trochę. Nie miałem bladego pojęcia co chciał mi powiedzieć. Zrobiłem coś złego, a może nie podobała mu się ostatnia noc? - Muszę wyjechać w bardzo ważnej sprawie. Planuje wrócić dopiero po Nowym Roku. Do tego czasu mój brat, Jake i Jeremy będą się Tobą zajmować.
Gdyby podczas mojej nieobecności ktoś spróbował Cię tknąć, zostanie ukarany. Wystarczy, że powiesz któremuś z wcześniej wymienionych. - Zaniemówiłem.
W pierwszej chwili myślałem, że żartuje, ale jego spojrzenie utwierdzało mnie w fakcie, że tak nie jest.
- Więc... Kiedy wyruszasz? - Zapytałem z nutą niepewności w głosie.
Patrzył na mnie przez moment, po czym odpowiedział.
- Jeszcze dzisiaj. - Spojrzałem na niego ze współczuciem. Nie wiedziałem dokąd się wybierał, ale w głębi duszy czułem, że to nie będzie przyjemna podróż. -  Wybacz, ale będę zmuszony się oddalić. - Westchnął. 

Podniosłem się do siadu i położyłem swoją dłoń na jego dłoni. Obdarzył mnie zdziwionym wzrokiem, przez co chciałem zabrać rękę. Jednak złapał mnie za nią mocno i przyciągnął do siebie. Spojrzał mi w oczy, licząc na jakąkolwiek reakcje.
Gdy takowej nie otrzymał, delikatnie wpił się w moje usta. Otworzyłem szeroko oczy. Nie spodziewałem się tego, nie spodziewałem się tego pocałunku. To do niego nie pasowało, nie do bez skrupulatnego tyrana jakim był.
Pomijając to, muszę przyznać, że był bardzo dobry w Tym co robił. Na tyle dobry, że zapomniałem o wszystkich krzywdach jakie mi wyrządził. Zacząłem odwzajemniać pocałunek dodając zarazem namiętności. Usiadłem na nim oplatając nogi wokół jego bioder.
Delektował moje usta coraz drapieżniej, sprawiając, że pobudzałem w sobie instynkt "dziwki", który zwykłem uruchamiać w sytuacjach tego typu.
Guzik po guziku począłem rozpinać koszulę przyozdabiającą jego ciało.
Uśmiechnął się zaciskając palce na mojej pupie. Poderwał się z łoża podrzucając mnie wyżej, na co przejechałem paznokciami po jego barkach. Gwałtownie przycisnął moje plecy do ściany, zbijając przy Tym kryształowe lustro. Jęknąłem przeciągle, gdy odłamek szkła wbił się w moje plecy, ale miałem to gdzieś. Pragnąłem tylko ostrego seksu, który mógłby zaspokoić moje nikczemne pragnienie.
Lord rozszerzył źrenice na zapach krwi. Momentalnie oderwał się ode mnie, jedynie po to, aby wysunąć kły, po czym wrócił do naszego pocałunku. 

Łapczywymi szarpnięciami rozpruwał mój język, dostarczając mi nie lada dreszczy. Drżącymi z podniecenia dłońmi próbowałem rozpiąć jego spodnie. Gdy mi się udało zwinnie wsunąłem do nich dłoń, wyciągając jego członka, po którym energicznie zacząłem poruszać ręką. Wampir sapnął i wgryzł się w moją szyję.
Może wyda się to dziwne, ale czerpałem z tego niezmierną rozkosz.
Purdy przyciskając mnie mocniej do ściany, złapał za gumkę od moich bokserek i dosłownie zerwał je ze mnie, odsysając się też od szyi.
Patrzyliśmy przez chwilę z pożądaniem we własne oczy, gdy Lord postanowił się odezwać.

- Zdajesz sobie sprawę z tego, że będę Cię pieprzyć naprawdę bardzo mocno? - Wyszeptał wprost do mojego ucha i bez ostrzeżenia szybko wszedł we mnie. Zagryzłem wargę, starając się nie okazywać bólu. Trwaliśmy tak przez niespełna dziesięć sekund, wtedy zaczął energicznie poruszać biodrami. Nie był to mój pierwszy raz, jednak czułem lekki ból. Żaden stosunek jaki z nim odbyłem nie dawał mi przyjemności, miałem nadzieję, że tym razem będzie inaczej, bo przecież po raz pierwszy tego chciałem.
Przyspieszał coraz bardziej, a ja zaczynałem odczuwać rozkosz. Wydałem z siebie kilka jęków. Co zwróciło uwagę Lorda. Uśmiechnął się do mnie z satysfakcją psychopaty, przyciskając mocniej do ściany.

- Lubisz to, hmm?
- Och, taaaak. - Wysapałem z trudem, co poszerzyło jego uśmiech i przyspieszyło pracę bioder. 

Moja głowa co sekundę uderzała o ścianę, a nogi owinięte wokół lorda obijały się o siebie. Było mi tak kurewsko dobrze..
Jęczałem coraz głośniej, drapiąc plecy Purdy'ego do krwi, przez co gwałtownie oderwał mnie od ściany i ruszył nadal będąc we mnie w stronę stołu. Jednym spojrzeniem sprawił, że wszystkie rzeczy znajdujące się na meblu z hukiem pospadały. Opadliśmy na niego kontynuując zabawę. Mój dominator przyspieszył jeszcze bardziej o ile to w ogóle było możliwe. Przykleiłem lewą nogę do jego boku, uznając, że idealnie pasuje do tamtego miejsca. 

Zamroczony rozkoszą, nie byłem w stanie kontrolować własnych krzyków. Za taki raj powinno zgnić się w piekle, ale nie dbałem o to. Nagle poczułem ogień rozpalający się w moim podbrzuszu. Zacisnąłem palce na krawędziach stołu, zostawiając po sobie ślady. Lord również był u szczytu wytrzymałości, o czym świadczyło jego sapanie i żyły pojawiające się na ciele. Oparł głowę na moim torsie i wykonał najmocniejsze pchnięcia jakie był w stanie, dochodząc we mnie. Zostaliśmy w takiej pozycji przez minutę, starając się unormować własne oddechu. Purdy szybko wrócił do siebie. Wyszedł ze mnie, zapiął spodnie i zniknął, pozostawiając mnie samego. Rozejrzałem się dookoła, ale jedyne co zauważyłem to istny burdel. 

Nie wierzę. Po prostu kurwa nie wierzę.
Zapewniłem mu ekstremalnie ostry seks, a ten po wszystkim zostawił mnie samego. Co za frajer.. Sprawił, że poczułem się jak dziwka, bo przecież to je się tak traktuje, co nie?
Wstałem ze stołu i zająłem się zbieraniem ubrań. Przywdziałem je, a następnie udałem się do łazienki. Spojrzałem w lustro.

Wyglądałem co najmniej jakbym przeszedł przez środek huraganu. Moje włosy tworzyły jedną wielką plątaninę, a na ciele miałem liczne zadrapania.
Wszedłem pod prysznic, odkręcając kurek z zimną wodą. Nie byłem przyzwyczajony do takiej temperatury, jednak aktualnie potrzebowałem tego, musiałem ochłonąć i na spokojnie wszystko sobie poukładać. Naniosłem na ręce trochę żelu i powolnymi ruchami rozprowadzałem go po wyczerpanym ciele.
Opuszkami palców przejechałem po szyi, na której wyczułem dwie wypukłe ranki.
Dotarłem rękoma do pleców i syknąłem pod napływem bólu. Woda spływająca do odpływu robiła się czerwona, a ja byłem tak rozkojarzony, że nie potrafiłem skojarzyć faktów.
Zakręciłem bieżącą wodę i owijając ręcznik wokół pasa wyszedłem z kabiny.
Obróciłem się tyłem do lustra próbując zlokalizować źródło bólu.
I znalazłem, mianowicie w moich plecach tkwił kawałek potłuczonego lustra.
Pokręciłem głową, przeklinając w myślach tego chędożonego władcę wampirów.
Chwyciłem srebrną pęsetę i delikatnie usunąłem odłamek, ale została po nim kilkucentymetrowa rana, z której sączyła się bordowa ciecz.
Rzucając łaciną kuchenną, poszukiwałem plastra, bandaża, bądź czegokolwiek co pomogłoby zatamować krwawienie.
W końcu udało mi się znaleźć jałowy kompres. Oczyściłem więc ranę z krwi i przykleiłem do niej opatrunek.


Odkręciłem kran, aby opłukać ręce i  nachyliłem się, żeby potraktować swoją twarz lodowatą  wodą. Kiedy już skończyłem nie otwierając oczu sięgnąłem po bordowy ręcznik, który wisiał kilka centymetrów od zlewu. Przetarłem nim twarz, a chwilę później odrzuciłem go na bok. Wyprostowałem, tym samym znów stając naprzeciwko lustra  i momentalnie zamarłem. 
Jeżeli wierzyć moim oczom, tuż za mną stała zamaskowana postać. Mogę przysiąc na życie własne życie, że nigdy ne widziałem czegoś tak dziwnego. Zjawa ( bo tak to COŚ wyglądało ), miała na sobie czarna szatę, zakrywającą całe ciało. Na głowie miała ogromną maskę z dwoma długimi rogami, a w miejscu twarzy wyrzeźbiona była czaszka. W ręku natomiast dzierżyła coś na kształt włóczni w kształcie słońca, otaczającego literę "F".
Nie wiedziałem po co się tu  zjawiła, ale wiedziałem, że na pewno nie ma pokojowych zamiarów. Obserwując postać w lustrze dyskretnie chwyciłem w dłoń odłamek, którego niedawno pozbyłem się z moich pleców i szybkim ruchem zamachnąłem się na kreaturę. Cóż, gdy się odwróciłem okazało się, że niczego za mną nie ma. 
Pierdolone wampiry i ich zakichany zamek. Tutaj nic nie może być normalne...


*

Ślamazarnym krokiem wszedłem do swojego pokoju i wziąłem w dłoń jedyny przedmiot, który potrafił mnie uspokoić ( czyt. bas ),  po czym z hukiem uwaliłem się na łóżku. 
Zmierzałem skorzystać z tego, że póki co, nikt mi nie przeszkadza, relaksując się.
Wyciągnąłem z torby podróżnej butelkę mojej ulubionej whisky i przytuliłem się do niej.
- Tęskniłaś za tatusiem, prawda? Teraz nikt nam nie przeszkodzi, jesteśmy tylko Ty i ja, wiesz? - Mówiłem do butelki z  czułością, gładząc jak małego kotka. Fakt, było to śmieszne, komiczne wręcz, ale nikt nie zrozumie tej 'miłości".
Upiłem kilka łyków i powracając do gitary z uśmiechem na ustach rozpocząłem umilanie nam wieczoru.

" Whisky moja żono, jednak Tyś najlepszą z dam
Już mnie nie opuścisz, nie, nie będę sam
Mówią whisky to nie wszystko, można bez niej żyć
Lecz nie wiedzą o tym,
Że najgorzej w życiu to,
To samotnym być, to samotnym być. "

***



No więc to by było na tyle, jeżeli
chodzi o rozdział.
Mam nadzieję , że wam się podobało.
Pracuję nad Tym, żeby rozdziały były nieco 
dłuższe, także czasami mogą nie pojawiać się
w odpowiednim terminie.
Zapraszam do komentowania, bo czytanie
waszych opinii naprawdę motywuje.

~ C. M.

11 komentarzy:

  1. Zaniedbałam tego bloga i jest mi szczerze mówiąc cholernie wstyd.
    Najlepsze pisemne porno świata.Bez kitu,wczułam się XD
    Tak ostro było.Jeszcze na dodatek Andy chciał tego i czerpał przyjemność.Purdy idioto jak mogłeś go po tym wszystkim tak po prostu zostawić?! Faktycznie potraktował go jak dziwkę.Biedny Andy.
    Ale po co Lord wybiera się w podróż? Czyżby to już plany nad założeniem zespołu?
    Bas i miłość do whisky to jest takie dla niego typowe.Ale czemu akurat ta piosenka? I czemu samotnym być?
    Może to i dziwne ale czuję,że Purdy jednak w pewien sposób zaczyna czuć coś do Andy'ego i nie jest to wyłącznie czyste pożądanie.Miłość też to nie jest ale co się dziwić? Poza tym Andy już ten coś tam zaczyna.
    Kto się pojawił za Andy'm w lustrze? Znaczy wiem kto ale co on ma wspólnego z całą historią?
    Ty jeszcze treścią bloga zaskoczysz wszystkich.Ja to podświadomie wyczuwam.
    No i rozdział jest świetny.Co tu więcej powiedzieć? Podobała mi się scena na początku ale to do przewidzenia XD
    Życzę ci miłej niedzieli,dużo komentarzy.Weny też wiele tak samo jak pomysłów.
    Chciałam ostatni raz przeprosić za to zaniedbanie.
    Czekam na kolejny rozdział.
    -Melody

    OdpowiedzUsuń
  2. czemu te rozdziały są tak krótkie !!? uwielbiam twój styl pisania xd czekam na następny ze zniecierpliwieniem <3 weny dużo jak najwięcej <3 /BlackBitch

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaniedbałam Cię ostatnio, rozdział wyszedł genialny, jesteś moją mistrzynią pornoli. Ash, zachował się jak typowy dominator. Poruchał i poszedł, ale Andy miał z tego jakłs przyjrmnosc. Ciekawe, jak powiedzie się jego dalsze życie, czy miłosc wybierze Chrisa czy Lorda.
    I kim była ta postać?
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  4. Och, kocie, nawet nie wiesz, jak cholernie mi głupio, że dopiero teraz komentuję! Jakiś czas temu zepsuł mi się komputer, a laptop był dla mnie czarną magią i byłam święcie przekonana, że komentarz dodałam już dawno, dawno temu, a tu proszę!
    No, cholera, dobrze, że Melody mnie uświadomiła, bo inaczej teraz bym tego nie pisała.
    No więc tak, przeczytałam rozdział od początku *gejporno chyba trzy razy* i nadal jestem pod wrażeniem. Podoba mi się twój styl pisania, sposób, w jaki budujesz dialogi. To, w jaki sposób opisujesz sytuację pozwala się w nią wczuć, wyobrazić ją sobie ze szczegółami i..i.. no, zbrakło mi słów. W każdym razie, jestem pod wielkim wrażeniem.
    Co prawda, wyłapałam kilka błędów z stylistycznych, ale nie przejmuj się nimi. Nie są poważne, to tylko mój głupi syndrom humana, który jakoś nie działa gdy sama zaczynam pisać, hehe.
    Scena, o która się ubiegałam była świetna. Od początku do końca, chociaż gdyby mi wbił się kawałe szkła w plecy, chyba załkałabym z bólu i odmówiła kontaktu ze światem.
    No, co by tu jeszcze... aha!
    Czas na gimbo koment, jak przystało na dumnego przedstawiciela szkoły gimnazjalnej!
    To Ash zachowuje się jak dziwka, nie Ands. No bo, to on rucha i idzie, znowu rucha xd Chociaż on w przeciwieństwie do dziwek, tfu, przepraszam, prostytutek, czerpie z tego przyjemność sam, zamiast ją, hm, dawać? No, powiedzmy. Przynajmniej tym razem Andy'emu było dobrze!
    Rozdziału nie było od maja, więc życze dużo, dużo duuużo weny! A w wolnej chwili, mimo, że teraz wolnego czasu jest mało, zapraszam do siebie na rozdział dziesiąty.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ok. Nadrobiłam oba opowiadania i powiem ci, że Angels Never Die jest lepsze (może to dlatego, że lubię krwiste klimaty fantasy ?).
    Rozdział super, zwłaszcza opis... hm. No.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kuźde nooooo......pisz ciąg dalszy bo sie nigdy nie doczekam!!!!!! '-' ;-;��������������������������������������������������������������������������������������������������������������

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudownie piszesz/pisałaś (?) Ciekawi mnie tylko kiedy do nas wrócisz, bo czytelnicy czekają z niecierpliwością... Jak już ogarniesz swoje problemy/lenia/pracę/szkołę/nie wiem co jeszcze, to wróć z czymś extra, plosę...

    OdpowiedzUsuń
  8. Powiem tak. Te opo jest zaaajeeebisteeee. Długo nie piszesz, co mnie niesamowicie martwi �� Nie długo minue już rok...mam nadzieję, że nie zapomniałaś o tym blogu ;-; Wiedz, że są tu osoby, które pamiętają tego bloga i oczkują następnej części...np. taka ja ;-; Bardzo chcę następnej części �� Jak już wszystko ogarniesz (czyt. kom wyżej) to także bym chciała coś takiego meeega wielkiego.
    Życzę powrotu weny i tego aby problemy sie od Ciebie odczepiły xDDDD
    POZDRAWIAM!
    ~DEATHROSE ����

    OdpowiedzUsuń
  9. Co ja widzę!? 30.05.2015!!?!?! No bo ja tu usycham bez tego no!
    ~Alayin

    OdpowiedzUsuń
  10. No więc witaj, znowu. Jest 15.01.2017 rok i co wiedze? Nic, nawet głupiej kropki. Żadnej oznaki życia. Ostatnia data wydania: 30.05.2015 rok. Chcę Ci powuedzieć, że za jakieś 10 minut będzie 16.01.2017r. A co się z tym tyczy? To, że z każdym dniem jest co raz bliżej do 2 lat nieobecności. W tym czasie przeczytalam te ff jakies 5-6 razy. Daj jakąś oznake życia, odpisz na jakiś komentarz...chociażby kropką. Mam nadzieje, że nie zapomniałas o tym blogu... Jest tez taka możliwość, że po prostu juz nie chcesz pisac tego bloga...w takim wypadku napisz post, ze zawieszasz do odwołania, albo że zawieszasz na zawsze. Wiedz, ze mamy nadzieję iz wkońcu napiszesz następny rozdział...ale jak nie chcesz pisać juz tego bloga to naprawde napisz post, ze zawieszasz zamiast robić nam nadzieję, że pojawi się następny rozdział jeśli ma się juz wgl nie pojawić (nie myśl sobie tylko, że cię oskarżam czy coś...ja po prostu wolę znać prawdę niż żyć w kłamstwie...i naprawde nie mówię tego w złym sensie). Jeśli wena Ci odeszła i nie masz pomysłu na kontynuowanie tego ff to życzę Ci tego aby ona do cb wróciła. A i jeszcze życzę Ci tego aby wszystko się Ci ułożyło ❤
    ~DEA†HROSE

    OdpowiedzUsuń